Strony

sobota, 5 kwietnia 2014

"Who will save me from myself?" Opowiadanie Andy Biersack x Ashley Purdy. 11.

Cześć wszystkim. Właśnie skończyłam tłumaczyć kolejną część, a więc... Oto i ona! Zanim jednak zaczniecie ją czytać, chciałabym przekazać to, co napisała autorka tej historii w oryginale, a więc:
Wiem, że kiedy słyszycie słowo "wampir" od razu przed oczami macie jakże męskiego (czujecie ten sarkazm?) Edwarda, a w myślach od razu odtwarza Wam się przebieg "Zmierzchu", jednak ja bardzo chciałabym, żebyście nie kojarzyli i nie utożsamiali tej historii ze Zmierzchem, bo ona nie ma z nim nic wspólnego. To dwa różne światy, których nie należy łączyć. Sama chciałam zastąpić w tej historii wampira czymś innym, przez myśl przeszło mi zombie, żywy trup, kosmita, ale od początku w głowie miałam projekt tej historii właśnie z wampirem, chociaż obawiałam się, że przez główną tematykę historii wiele osób już początkowo z niej zrezygnuje. Dlatego mam do Was jedną, bardzo ważną prośbę - błagam, nie utożsamiajcie Andy'ego z Edwardem, a Ashleya z Bellą, bo to najgorsze świństwo, jakie możecie mi zrobić, i mówię teraz całkiem poważnie. Byłabym naprawdę bardzo wdzięczna, jeżeli odsunęlibyście od siebie stary i oklepany 'Zmierzch' i pozwolili nadać słowu 'wampir' nowe znaczenie.
Tyle od nas, zapraszam do czytania :)
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, zapraszam na mojego aska.


***

"Who will save me from myself?"
Andy Biersack x Ashley Purdy.
Part 11 - I'll be lost until you find me.


Andy's POV.

 Ashley siedział w gabinecie Ann sporo czasu, nie mam pojęcia ile dokładnie, ale pewnie grubo ponad godzinę. Wiedziałem, że tak będzie, że będę musiał na niego czekać przez wieki, ale nie to denerwowało mnie najbardziej, a raczej to, że nie mogłem usłyszeć o czym rozmawiają. Naprawdę chciałem wiedzieć i gryzło mnie to, że nie mogłem. Po tym jak chłopak opuścił gabinet swojego psychiatry, nie odezwał się do mnie ani słowem. Co chwile zadawałem mu te same pytania, jednak on wszystkie je ignorował. Co mu znowu odbiło? Przysięgam, że ten człowiek naprawdę ma jakieś problemy psychiczne, albo po prostu jest bipolarny. Nic nie mówił, po prostu ciągnął mnie gdzieś za rękę sprawiając, że miałem ochotę go rozszarpać. W pewnym momencie już znudziło mi się zadawanie pytań, na które i tak nie uzyskiwałem żadnej, nawet najgłupszej odpowiedzi, więc po prostu się zamknąłem. Kilkanaście minut szliśmy w ciszy, która wydawała się bardziej niezręczna niż kiedykolwiek wcześniej. Przynajmniej dla mnie, bo Ash wyglądał na zadowolonego. Nie rozumiałem go czasem, zresztą jak większości ludzi.
Ashley zaprowadził mnie do miejsca, o którym do tej pory nie miałem pojęcia. Nie wiem jakim cudem, ale nigdy wcześniej go nie widziałem, ani nawet o nim nie słyszałem. To miejsce było na swój sposób... urocze, magiczne. Byliśmy nad jakąś wodą - jezioro, rzeka, coś w ten deseń. Wokół znajdowała się cała masa drzew, a na środku był niewielki, szeroki na kilka metrów murek, który cały ozdobiony był przeróżnymi napisami. Ashley usiadł na nim, a ja po chwili zrobiłem to samo.
- Odezwiesz się wreszcie do mnie? - Wywróciłem oczami, po czym zacząłem bawić się kolczykiem w dolnej wardze, jak to miałem w zwyczaju robić, kiedy zaczynałem się denerwować.
- Tak. - Odpowiedział spokojnie, a chwilę później przysunął się bliżej mnie i przytulił się do mnie. Bipolarny jak nic. - Nie bądź zły, chciałem tylko porozmawiać z Tobą w spokoju.
- I po to ciągnąłeś mnie aż tu? Nie mogłeś tego zrobić w domu? - Uniosłem brwi do góry, w międzyczasie obejmując go prawym ramieniem.
- Nie.
- No dobra, to rozmawiaj ze mną. Zacznij od Ann.
- Tutaj akurat nie ma o czym mówić. Zwykła rozmowa, taka sama, jak wszystkie inne w ciągu ostatnich 6 lat. Powiedziałem jej tylko, że zdałem sobie sprawę, że nie istniejesz. Tak, jak ustaliliśmy. Wszystko poszło dobrze. Chciałem raczej porozmawiać o czymś innym. Wiesz o czym.
- Niekoniecznie...
- Andy! O czym nawijasz bez przerwy od jakichś... 5 dni?
- O Batmanie? - Po moich słowach Ashley walnął się ręką w czoło i zaczął przeklinać pod nosem, na co ja odpowiedziałem mu jedynie donośnym śmiechem. Naprawdę nie wiedziałem o co mu chodziło, to nie moja wina. Mógł walić prosto z mostu, a nie bawić się w jakieś zgadywanki.
- O tym, co chcesz ze mnie zrobić. Pamiętasz jak powiedziałem Ci, że nie wiem co mnie czeka? Teraz masz okazję, żeby mnie oświecić.
- Nie rozumiem...
- Matko... Chcesz mnie zmienić, tak? Więc powinieneś mi cokolwiek o tym powiedzieć, bo na razie wiem tylko tyle, że "jesteś bestią i nie masz nad sobą kontroli". Serio, tylko tyle. Cokolwiek, Andy.
- Aaa, to. Nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć... Jest tyle rzeczy, o których musiałbym Ci opowiedzieć, że teraz nie wiem od czego zacząć. Nie byłem na to przygotowany.
- To ja będę zadawać pytania. Zacznij od tego, jak to będzie wyglądało. Przecież już raz mnie ugryzłeś, nic się ze mną nie stało, a więc?
- Nie w taki sposób zmieniamy ludzi. To nie "Zmierzch", Ash, musisz o tym wiedzieć. To dwa różne światy, nie wiem skąd te wszystkie bajki wzięły się autorce tego filmu, ale to zwykły bullshit. Prawda, żeby zmienić człowieka musi dojść do ugryzienia, ale, jakby to wytłumaczyć... Są dwa sposoby, na które możemy gryźć ludzi, o. Pierwszy, po prostu ich gryziemy i wypijamy krew, nic szczególnego, każdy z nas rodzi się z taką... zdolnością. Drugi polega na tym, że gryząc wpuszczamy jad. Rozumiesz? Tego trzeba się w pewien sposób nauczyć, bo jeżeli nie zrobi się tego w odpowiedni sposób, człowiek umiera. Boję się, wiesz? Pierwszy raz będę kogoś zmieniał, bardzo się boję, że coś pójdzie nie tak. Ale to nic, zapomnij o tym. To jeden z najczarniejszych scenariuszy. Dalej... Po przemianie zapadasz w "śpiączkę". Nie wiem ile czasu w niej będziesz, to zależy od Twojego organizmu. Zwykle trwa ona od 3-5 dni, ale może przeciągnąć się do kilku miesięcy, a w szczególnych przypadkach nawet lat. Kiedy już się obudzisz, nie do końca wiesz co się z Tobą dzieje. Czujesz się zupełnie inaczej. Nic już nie jest takie samo. Po prostu czujesz, że zaszła w Tobie zmiana, której nie jesteś w stanie wyjaśnić. Czujesz, że jesteś martwy. Spokojnie, z czasem się przyzwyczaisz i nie będziesz tego odczuwał, ale pierwsze tygodnie to męczarnia. Wszystkie wspomnienia są zamazane, nie potrafisz rozpoznać twarzy. Pokój, w którym do tej pory codziennie się budziłeś i zasypiałeś, wydaje się zupełnie obcy. Masz wrażenie, jakbyś nie mógł zapanować nad swoim ciałem, czujesz się w nim nieswojo. Potem... Potem uczysz się na własnych błędach, jakbyś znów zaczynał życie od początku. Zaczynasz czuć dwa razy mocniej - będziesz kochał i nienawidził podwójnie. Jeżeli będziesz darzył kogoś uczuciem, ta osoba będzie dla Ciebie najważniejsza, będziesz robił wszystko, żeby tylko ją uszczęśliwić, nawet, jeżeli będzie kosztowało cię to niewiarygodnie wiele, a jeżeli ktoś cię zdenerwuje, trudno będzie Ci powstrzymać emocje, będziesz gotów rzucić się na daną osobę w każdej sekundzie.
- I to wszystko? - Pomiędzy nami zapanowała cisza, a na ustach Ashleya pojawił się uśmiech, który z każdą sekundą wydawał się być coraz szerszy. Przytuliłem go mocniej do siebie, zagryzając dolną wargę.
- Nie do końca. Po tym jak już cię zmienię, będziesz musiał zerwać kontakty z wszystkimi osobami, które znałeś do tej pory.
- Co? Dlaczego?
- Bo nie będziesz już tym samym człowiekiem, Ash. W ogóle nie będziesz człowiekiem, dla ścisłości. Myślisz, że ludzie nie zauważą zmiany? Zmienia się Twoje ciało, zachowanie, wygląd. Każdy idiota zauważyłby zachodzącą w Tobie zmianę, której nie da się wytłumaczyć kryzysem, czy chęcią rozpoczęcia nowego życia. Ufasz mi?...
- Przecież wiesz...
- Tak czy nie?
- Tak. Ufam Ci. Ufam Ci jak nikomu innemu, jak nikomu wcześniej. Kocham cię.

To był moment, kiedy uświadomiłem sobie, że właśnie siedzę obok osoby, z którą chcę spędzić resztę mojego życia. Wszystkie dni, noce, te dobre i te złe. Legenda głosi, że jeżeli wampir zakocha się w zwyczajnej osobie, obu im pisana jest śmierć. To jak ogień i woda. My jesteśmy raczej jak słońce i deszcz - najpierw to połączenie wydaje się być niedorzeczne, ale przecież finalnie i tak kończy się to tęczą. Nie wiem na ile w tym wszystkim jest prawdy, ale jeżeli mam umrzeć, to tylko z Ashley'em. Tylko dla niego. 


8 komentarzy:

  1. po przeczytaniu na mojej twarzy rodzi się ogromny uśmiech nad którym chcąc nie chcąc nie potrafię zapanować ;) pokochałam tą historię i naprawdę szkoda, że zostało już tylko kilka części..
    mimo to wracając do komentarzy z poprzedniej części, bardzo mnie cieszy, że ukaże się kontynuacja ''Savior'a''. oprócz tego życzę dużo weny, bo talentu Ci nie brakuje, ani do pisania, ani do tłumaczenia.
    trzymaj tak dalej no i do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. No i oczywiście nawzajem!

      Usuń
  2. https://www.fanfiction.net/s/9514240/1/Lost-It-All-Andley-Fan-Fiction co ty na to, żeby przetłumaczyć tego fanfic'a?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę spróbować, aczkolwiek na chwilę obecną mam w planach kolejną historię i kilka oneshotów, dlatego to będzie musiało poczekać, jednak postaram się przetłumaczyć go w miarę szybko.

      Usuń
  3. Kiedy kolejny? Bo umieram z ciekawości ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część pojawi się w następną sobotę, przepraszam za to opóźnienie, wytłumaczę Wam wszystko w kolejnej notce!

      Usuń
  4. Kiedy będzie coś nowego? Bo ostatnio nie mam po co tu wchodzić :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za spam.
    http://in-the-endq.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń