Strony

piątek, 26 kwietnia 2013

Andley oneshot ~ "Whatever comes Our way".

No cześć. Muszę Wam powiedzieć, że w najbliższym czasie raczej w większości będziemy dodawać tutaj ANDLEY'a. Ale myślę, że to nie problem, ponieważ według mnie chłopcy są uroczą parą. Dzisiaj dodaję pierwszego Oneshot'a na tym blogu, aż się dziwię, bo nigdy nie potrafiłam zakończyć opowiadania na jednym rozdziale, naprawdę, zawsze były przynajmniej dwa. 
Miłego czytania.





***

Andy x Ashley ~ "Whatever comes Our way".



Andy's POV.

Przytuliłem się mocno do poduszki i owinąłem się kocem. Przysunąłem kolana bliżej klatki piersiowej i owinąłem ręce wokół nich. Siedziałem sam na moim łóżku i płakałem cicho. Czułem się samotny. Moja dziewczyna... Moja była dziewczyna mnie zdradziła. Pierdoliła się z innym. Przygryzłem wargę, starając się pohamować łzy, nie chciałem obudzić chłopaków przez to, że właśnie płaczę jak dziecko. Wiedziałem, że nic to nie pomoże, pomimo to nie mogłem powstrzymać płaczu. Ciepłe łzy zalewały moje policzki.
- Jesteś żałosny, czy ktoś kiedykolwiek szczerze cię kochał? - Wyszeptałem sam do siebie, opierając głowę o kolana.
- Ja... - Ktoś szepnął. Odwróciłem się i zobaczyłem Ashleya stojącego przy moim łóżku. - Co się dzieje?
Jego głos był taki ciepły i delikatny. Usiadł na łóżku obok mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że cały się trzęsę.
- Ciii. - Wyszeptał, po czym owinął swoje ramiona wokół mnie.
- N-nic. - Odpowiedziałem na jego wcześniejsze pytanie. Nie chciałem, żeby wiedział, że płaczę jak dziecko dlatego, że zdradziła mnie dziewczyna.
- Dość ostre to "nic"...  No dalej, co jest?
- J-ja.... - Znów się zająkałem i znowu zacząłem płakać. Ashley przytulił mnie do siebie mocniej, przez co moja głowa znalazła się przy jego klatce piersiowej. Pachniał cudownie. Położyliśmy się na łóżku, a Ashley chcąc mnie trochę uspokoić, zaczął jeździć dłonią po mojej ręce.
- Juliett mnie zdradziła. - Powiedziałem cicho, przymykając oczy.
- Oh Ands. - Powiedział Ashley. Wtuliłem się w niego i uśmiechnąłem się delikatnie. Poczułem, że Ashley na mnie patrzy. Podniosłem wzrok. Chłopak się rumienił.
- Dlaczego się rumienisz? - Zapytałem niewinnie. Wiedziałem, że mnie lubił. Przy mnie zawsze zachowywał się dziwnie, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy trochę ze mną flirtował. I wiem też, że niezbyt podobało mu się to, że Juliett i ja byliśmy razem.
- Nie rumienię się, jest mi po prostu gorąco. Strasznie ciepło tutaj.
- A mi jest zimno.
W pewien sposób też lubiłem Ashleya. Znaczy, kochałem Juliett, ale ona okazała się inna, niż myślałem. Czy byłoby coś złego w tym, jeżeli teraz zakochałbym się w Ashleyu? Nie, oczywiście, że nie. Ona mnie zdradziła, ja byłem z nią zupełnie szczery. Tak czy inaczej; kochałem ją... kiedyś. Od początku w sumie wiedziałem, że to zakończy się po mniej więcej dwóch miesiącach. Ale nie spodziewałem się, że w taki sposób. Czyli obecnie płakałem przez nic. Ale nadal czułem się źle z myślą, że ktoś mnie zdradził.
Ashley westchnął.
- Co to było? - Zapytałem cicho.
- N-nic nie było.
- Dość ostre to "nic"... - Uśmiechnąłem się delikatnie, naśladując Ashleya sprzed kilku minut. - Dalej, co się dzieje?
- Cóż, lubię pewną osobę, ale wydaje mi się, że ta osoba nie czuje do mnie tego, co ja czuję do niej.
- Jaka dziewczyna by cię nie lubiła? - Zapytałem, unosząc brwi do góry.
- To... To jest chłopak. - Powiedział niepewnie, zaciskając oczy.
- Huh, kto jest tym szczęściarzem?
- To... - Zaczął cicho. Skierowałem swój wzrok na niego. Dostrzegłem, że w jego oczach zbierają się łzy. - To Ty.
Łzy zaczęły spływać po jego policzkach. Dziwnie się czułem patrząc, jak Ashley płacze. Bolało mnie to.
- Ciii. Dlaczego płaczesz? - Wyszeptałem, po czym przytuliłem go do siebie.
- B-bo jesteś moim najlepszym przyjacielem, zawsze byłeś, i p-prawdopodobnie teraz mnie nienawidzisz.
- Nie, dlaczego miałbym cię nienawidzić? Kocham cię. - Uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę.
- Tak, w-wiem to, ale ty nie rozumiesz w jaki sposób ja cię kocham. - Powiedział, w tym samym czasie wycierając łzy ze swoich policzków.
- Myślę, że rozumiem. - Odpowiedziałem mu, rumieniąc się przy tym delikatnie.
- N-nie Andy, nie roz... - Przerwałem mu, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. Na początku Ashley był zaskoczony, ale po kilku sekundach zaczął odwzajemniać moje pocałunki, kładąc dłoń na moim policzku. Po chwili oderwałem się od niego, i oparłem swoje czoło o jego, tak, że mogłem bez problemu spojrzeć mu w oczy.
- No dobra, może rozumiesz. - Powiedział, uśmiechając się delikatnie. Nadal się rumienił, to było takie słodkie.
- Rozumiem. - Zaśmiałam się cicho. Przysunąłem moje usta do jego i pocałowałem go czule.
- Kocham cię. - Powiedział Ashley, gładząc kciukiem mój policzek.
- Ja Ciebie też. - Wyszeptałem. Ashley pocałował mnie namiętnie.
- Wiedziałem! - Jake nagle krzyknął. - CC, wisisz mi 20 dolców!
- Co? Czemu? - Zapytał głośno CC, po czym wszedł do pokoju. - Co... Ohh. 
Uśmiechnął się sam do siebie, widząc nas przytulających się do siebie na łóżku.
- Jinxxy! - Zawołał CC, nadal uśmiechając się szeroko. Chwilkę później do pokoju wszedł zaspany Jinxx.
- Taaaaak? - Zapytał, przecierając dłonią oczy.
- Zobacz jak słodko. - Powiedział wesoło CC. Spojrzałem na Ashleya, oboje nadal nieźle się rumieniliśmy.
- Jestem szczęśliwy, że wreszcie wszystko jest w porządku. - Wyszeptałem, po czym przejechałem kciukiem po ustach chłopaka.
- Ja też. - Odpowiedział, i pocałował mnie delikatnie.
Tego wieczoru zasnąłem w ramionach Ashleya. To takie wspaniałe uczucie, kiedy ktoś, kogo darzy się tak ogromnym uczuciem całuje cię na dobranoc. Obudziłem się około 3 w nocy. Uniosłem wzrok do góry, czując, że Ashley na mnie patrzy.
- Co jest? - Zapytałem, przecierając dłonią oczy.
- Nic... Tylko zastanawiam się, czy będziesz moim chłopakiem.
- Oczywiście, że będę. - Powiedziałem, po czym pocałowałem go w policzek. - A teraz przestań już się zastanawiać, musisz spać.
Zaśmiał się cicho, po czym przytulił się do mnie. Przybliżył swoją głowę do mojej i pocałował mnie delikatnie w usta, kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej. Oderwał się ode mnie, i położył głowę na moim ramieniu.
- Dobranoc kochanie.
- Dobranoc Ashy.

4 komentarze: