Gdyby ktoś, coś - piszcie na mojego maila (taiteilijan7@gmail.com), bądź jeścli chcecie pozostać anonimowi, to zapraszam na mojego tumblr'a. Jest na nim możliwość zadania mi pytania, wystarczy nacinąć przycisk "ask".
~ "I will be a part of you" ~
Andy Biersack x Ashley Purdy.
Andy POV
Patrzenie na niego doprowadzało mnie do szału. Jego głos sprawiał, że wszystko wokół znikało. W moim świecie istnieliśmy tylko my. Razem.
Jego czarne włosy zawsze wyglądały na lekko rozczochrane, jego tors, gdy biegał wokoło mnie bez koszulki, tatuaże… On jest aniołem. Perfekcyjnym. I nigdy nie będzie mój. Byłem tego praktycznie pewien, ale nie mogłem przestać go uwielbiać. On był jak narkotyk, a ja nieodwołalnie od niego uzależniony. Nie było ucieczki.
- Hej, Andy! O czym tak myślisz? – Zapytał Jinxx i cała uwaga chłopaków skupiła się teraz na mnie. Kurwa, znów odpłynąłem.
- Yyym, o niczym takim. – Skłamałem rumieniąc się – Po prostu się zamyśliłem.
- Taaak, zauważyliśmy. – Powiedział Ashley.
Zarumieniłem się jeszcze bardziej.
- Więc, kim ona jest? – Rzucił niedbale.
Zawsze mnie o to pytali, chcąc w odpowiedzi usłyszeć imię dziewczyny, w której się zakochałem. Owszem, byłem zakochany po uszy. Nie była to jednak dziewczyna, a mój basista. To zaczynało się robić nudne, a wiedziałem, że nie odpuszczą, więc pomyślałem, że zabawne będzie wypowiedzenie jego imienia.
- Ashley.
Chłopacy zaczęli chichotać, a ja nie wiedziałem czy CC ma atak padaczki, czy się śmieje.
- Więc niezła z niej szczęściara! – wykrzyknął Jake.
- Nie mówiłem o dziewczynie. – Powiedziałem, choć raz szczerze.
Ashley zaczął się śmiać.
- O chłopaku. – Ash chciał się chyba o to zapytać, ale wyszło mu raczej stwierdzenie.
Zmroziłem go spojrzeniem, wstałem i udałem się w stronę mojej kabiny a naszym autobusie.
- To się robi serio nudne, chłopaki. Idę napisać jakiś tekst. – Powiedziałem i zostawiłem ich samych.
Kiedy oddaliłem się wystarczająco daleko, włożyłem słuchawki i puściłem głośno muzykę. Mistifis zawsze działali na mnie kojąco, ale w tym momencie jedyne o czym mogłem myśleć być śmiech Ashleya. Nigdy nie brał mojej orientacji poważnie. Odkąd wiedzieli o mojej orientacji, Ashley zawsze z niej żartował. Nie wiedział jak mnie tym ranił. Ja po prostu go chciałem. Po prostu chciałem móc wtulić się w jego ramiona i całować jego idealne usta. Byłem jednak w pełni świadomy, że nigdy go nie będę mieć. Nigdy. Moja miłość do niego była bezsensu, nigdy nie doczekałbym jej szczęśliwego zakończenia.
Łzy powoli dotknęły moich policzków, a ja właśnie płakałem nad czymś, o czym zawsze wiedziałem.
Ktoś delikatnie dotknął mojego ramienia. Szybko otworzyłem oczy, wyciągnąłem słuchawki z uszu i z prędkością błyskawicy odwróciłem się w prawą stronę. To był Ash. Wyglądał na zmartwionego, a jego ramiona były lekko opuszczone.
- Przepraszam. – Powiedział cicho. – Mogę? – odezwał się nieśmiało, spoglądając na kawałek wolnego miejsca na łózku.
Skinąłem głową i wziąłem kolana pod brodę, aby miał więcej miejsca. Chłopak usiadł koło mnie, zasłaniając za sobą kurtynę, która oddzielała nas od chłopaków. Słyszałem ich ściszone głosy.
- Chcę z tobą pogadać. – Powiedział poważnym głosem i spojrzał mi głęboko w oczy.
O czym on chciał ze mną, do diabła, gadać? Przecież zawsze żartował sobie ze mnie z tego powodu.
- O czym?
- Wiesz o tym, że zawsze możesz ze mną pogadać, jeśli masz problem, prawda? Chcę, żeby zawsze było między nami okej. – Powiedział smutno – Mam na myśli to, że tylko żartowałem!
- Chciałbym, żeby tak było. – Odpowiedziałem cicho, patrząc na moje kolana, udając że moje jeansy są wyjątkowo ciekawe.
- Słucham?
- Chciałbym, żebyś nie żartował. Jestem biseksualny, Ashy. Nie myślę tylko o dziewczynach. Aktualnie tego nie robię. – Powiedziałem, wciąż nie odrywając wzroku od moich kolan.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, chłopak prawdopodobnie myślał o tym, co powiedziałem. Nie wierzyłem, że muszę mu znowu to tłumaczyć. Jest przecież moim najlepszym przyjacielem, a jakoś nie potrafi zaakceptować faktu, że mogę lubić też chłopców.
- Ty mówiłeś to na serio? – w końcu zapytał.
Odważyłem się na niego spojrzeć. Zdziwienie było obecne w jego pięknych, brązowych oczach. Nie był zaszokowany, ani nie wyglądał, jakby miał mnie zaraz znienawidzić. Wyglądał po prostu na zdziwionego. Pokiwałem więc głową, aby potwierdzić, choć bałem się jego reakcji. Spojrzał w dół i zaczął się bawić swoją koszulką. Ściągnął brwi i zdawał się zatracić w swoich myślach. Chciałem , żeby na mnie spojrzał, chciałem mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. W tej chwili pragnąłem powiedzieć mu co do niego czuję. Wyglądał, jakby był zraniony. Chciałem poprawić mu nastrój. Nie mogłem się odważyć, aby go dotknąć. Ashley westchnął i znów spojrzał mi w oczy. Odwrócił potem spojrzenie gdzieś na ścianę, a pojedyncza łza uwolniła się spod jego powiek. W ułamku sekundy postanowiłem, że ją wytrę, lecz Ashley pokręcił głową. Zatrzymałem dłoń w powietrzu i w oczekiwaniu patrzyłem jak łza spływa mu po policzku. Ciągle miał nadzieję, że robię sobie z niego jaja, choć mówiłem całą prawdę.
- Więc… To wyjaśnia całe to zamieszanie wokół mnie, tak sądzę. – Wyszeptał, nadal nie spoglądając w moją stronę.
Byłem zaskoczony. Oczywiście, że zauważył to wszystko, co ze mną się działo w jego pobliżu.
- Tak. – Powiedziałem powoli i smutno.
Nie chciałem nie niego spojrzeć, ba, bałem się. W tamtej chwili myślałem, że znienawidził mnie i nigdy nie zamierza się do nie ponownie odezwać. Potrafiłem to zrozumieć. Teraz było to bardziej prawdopodobne, niż kiedykolwiek wcześniej. Przytuliłem moje kolana jeszcze mocniej i patrzyłem uparcie na brzydkie i ciemne zasłony mojego „pokoju” w autobusie. Wyglądały jak mój nastrój teraz. Próbowałem być spokojny, mówiąc sobie, że wszystko będzie kiedyś okej.
- Wiesz… - Zaczął.
- Hm? – nadal na niego nie mogłem spojrzeć. Po prostu nie mogłem. Patrzenie na jego perfekcyjne ciało pogorszyłoby całą sytuację. I tak czułem się nieszczęśliwy, nie chciałem jeszcze bardziej tego pogarszać.
Znowu cisza. Po chwili Ashley podniósł się się.
- Nieważne.
Odszedł, a ja nie mogłem pojąć co się właśnie stało. Wiedziałem, że chciał mi coś powiedzieć. Dlaczego mnie tu zostawił?
Włożyłem słuchawki do uszu ponownie i włączyłem muzykę. Nie chciałem o tym myśleć, chciałem się po prostu położyć i zrelaksować.
Musiałem zasnąć na chwilę, ponieważ kiedy się obudziłem, Ashley leżał obok mnie. Prawie dostałem zawału serca i nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Pomyślałem, że pewnie zmienił zdanie i chciał mi coś powiedzieć, ale nie chciał mnie budzić i sam zasnął. To było jedyne wyjaśnienie, które wtedy przychodziło mi do głowy. Na pewno się myliłem, ale cóż – był tu, leżał obok mnie, zwinięty w kłębek. Może będzie żałował tego, że tu jest, zaraz jak się obudzi? Cholera, Biersack! Przestań się dobijać. Patrzyłem na spokojną twarz Ashleya. On naprawdę był aniołem. Może kiedyś będzie moim? Wpuściłem odrobinę nadziei do mojego serca. Może mam szansę. Może. Fajnie byłoby leżeć tak z nim, w jego ramionach. Chłopak lekko się poruszył, westchnął, zanim otworzył oczy. Natychmiast się zarumieniłem i odwróciłem wzrok. Powoli się podniosłem i chciałem zejść z łózka, tak aby było mu wygodnie.
- Przestań, głuptasie. Jest mi wygodnie. – Zaprotestował zaspanym głosem.
Uniosłem brwi i nie ruszyłem się nawet o centymetr, choć Ashley znajdował się teraz w moim zasięgu. Zastanawiałem się o co chodzi temu chłopakowi.
- Jesteś pewny? – Zapytałem nieśmiało.
Może teraz zda sobie sprawę, że nie jest koło żadnej dziewczyny, tylko koło mnie. Jednak on tylko westchnął ponownie. Wstrzymałem oddech, nie wiedziałem co robić. Wszystko wydawało mi się takie nierealne.
- Wiesz, że możesz oddychać, prawda? – Ashley zaśmiał się cicho i pocałował moją szyję.
Oddech, który chciałem wziąć został gdzieś głęboko w moich płucach, byłem zaszokowany. On mnie pocałował. Dlaczego? Dlaczego on to zrobił?
- Ashley, to nie jest śmieszne, wiesz o tym.
Łzy napłynęły mi do oczu, a ja zrobiłem się wściekły. Zabawa ludzkimi uczuciami jest okrutna i ni jest fair.
- Nie chciałem być zabawny.
- Więc o co chodzi? – Chciałem mu powiedzieć, jak bardzo mnie rani tym, że nie bierze mnie na poważnie.
- Chcę być uczciwy. Nie bądź zły. Tak, wiem że już jesteś. To co chciałem ci wczoraj powiedzieć, hm… Myślę, że moje uczucia co do ciebie są takie same. – Próbował się tłumaczyć, jednak byłem zbyt zdenerwowany, aby tego słuchać.
- Nic nie wiesz o moich uczuciach! – Naskoczyłem na niego.
- Andy, uspokój się, proszę. Pozwól mi to wszystko wyjaśnić. – Powiedział patrząc prosto w moje oczy – Czuję coś do ciebie odkąd dołączyłem do zespołu. Byłem przerażony, ponieważ nigdy wcześniej nie darzyłem żadnego faceta czymś takim. Myślałem, że wyrzucisz mnie, jeśli ogarniesz o co chodzi. Jinxx od razu coś zauważył, wiesz jaki on jest, wszystko widzi. Powiedziałem mu wszystko. Dał mi radę, abym pogadał z tobą na ten temat i ja chciałem tego, ale nie potrafiłem. Zawsze mówiłem sobie, że zrobię to jutro i… Dni mijały. A kiedy ty zacząłeś się zachowywać dziwnie przy mnie i powiedziałeś nam, że jesteś bi to na początku myślałem, że robisz sobie żarty. Potem pomyślałem, że mam szansę, na którą zawsze czekałem. Chciałem ci powiedzieć o tym wczoraj, ale nie mogłem z siebie tego wyrzucić. Przepraszam, Andy, ale ja bardzo, bardzo, bardzo cię kocham.
Odebrało mi mowę, w tym było tak dużo miłości… Chciałem powiedzieć mu, że też go bardzo kocham, ale nie miałem pojęcia jak.
- Andy, wszystko w porządku? – spytał, a ja natychmiast pożałowałem, że nic nie powiedziałem.
Odgarnąłem włosy z jego policzka, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Moje serce zaczęło bić trzy razy szybciej niż w normie.
- Ashy, po prostu… Znaczysz dla mnie bardzo dużo. Myślałem, że zrujnowałem wszystko między nami wczoraj. Jestem bardzo szczęśliwy, że czujesz to samo. Proszę, bądź mój. – Ostatnie słowa wymówiłem prawie bezgłośnie.
- Jestem twój, Andy, jestem i zawsze będę.
Złączyliśmy nasze usta w czuły pocałunek i cieszyliśmy się tym obaj. To był najszczęśliwszy moment mojego życia i wiedziałem już, że tak będzie zawsze. Ashey i ja jesteśmy sobie pisani, nareszcie mogę powiedzieć, że jest moim aniołem.
genialne :)
OdpowiedzUsuńłaaaał.
OdpowiedzUsuńto było
no kurde
nie da się opisać...
piękne!
chociaż..
to i tak jest za mało :c
To jest takie piękne
OdpowiedzUsuń